Vasile Ernu

În viaţă există lucruri mult mai îngrozitoare decît moartea BR Anna Ahmatova

În viaţă există lucruri mult mai îngrozitoare decît moartea
Anna Ahmatova
blog

Jak to było za dawnych lat… z przymrużeniem oka. Urodzony w ZSRR. Vasile Ernu

Literacka Kanciapa

Okladka Ernu Urodzony w ZSRR 1200Nie pamiętam czasów Polski Ludowej i Związku Radzieckiego. Nie mam prawa pamiętać, bo urodziłem się już w nowej, wolnej (tak mówią) Polsce. Jednak z opowieści rodziców, znajomych, z filmu i literatury, mniej więcej orientuję się jak wyglądało życie w tamtej „epoce”.

Jedni wspominają je jako udrękę, gułag w wersji soft… inni wprost przeciwnie, z łezką w oku mówią o minionych czasach dobrobytu, kiedy to każdy miał robotę, do wszystkiego były dopłaty, a na ulicach nie było tyle zła. Było skromnie, ale stabilnie, nie to, co dzisiaj.

Ernu w swoim literackim eksperymencie, zabiera nas za „żelazną kurtynę”, jednak nie pokazuje świata zbezczeszczonego, piekła na ziemi, jakim straszy się małe dzieci. Ukazuje świat pełen absurdów, zdarzeń paranoicznych balansujących na granicy snu i jawy, a z drugiej strony coś, co z perspektywy kilkudziesięciu lat (gdy wspominają to osoby w wieku zbliżonym do autora) wydawać się może zaledwie złym snem.

To jednak świat, za którym tęsknią wszyscy ci, którzy najzwyczajniej w świecie gdzieś tam sobie egzystowali, nie przejmując się specjalnie tym, co dzieje poza ścianami ich mieszkań. Wspominany z nostalgią czas, kiedy każdy miał pracę, na chleb i flaszkę, a co roku toczył się swoim dużym fiatem do Bułgarii czy Chorwacji. Kto nie był poddany represjom, kto nie musiał ugiąć karku… złego słowa raczej nie powie.

Zastanawiam się czy aby Ernu nie prowadzi mnie na manowce. Z jednej strony utyskuje, narzeka na minione realia, a z drugiej, wspomina je z pewnym rozrzewnieniem.  Jego „wspominki” są czymś w rodzaju gawędy, opowieści przy kuflu piwa, chwilą, gdy stary wyjadacz, który nie jedno przeżył, może podzielić się swoimi przemyśleniami. Jednak nie ma tu zbyt wiele wartościowania. Nic nie jest uznane za jednoznacznie złe lub dobre (no chyba, że żwaczka).

Ja sam wspominam czasy swojego dzieciństwa z pewnym rozrzewnieniem. Mimo iż nie obfitowało ono w atrakcje pokroju gier komputerowych (ale w PSX-a się łoiło ostro), Internetu czy wszechobecnych smartfonów (pfff) i było raczej skromne, nie zamieniłbym go na nic innego.

Ernu wychodzi z podobnego założenia. Była jak było. A było niebanalnie, i zwyczajnie zarazem. Grunt, że wszyscy zdrowi. Co ciekawe w jego ujęciu „tamtych czasów”, to fakt ich przystawalności do tego, czym żyje się obecnie. Ernu może mieć rację mówiąc, że na dobrą sprawę nie zmieniło się aż tyle, ile nam się wydaje.

Pewnie wielu, a kto wie, czy nie większość, by się z tym nie zgodziła, jednak obserwując przeciętnych obywateli – czy to Polski czy Rumunii, czy Rosji, odnosi się wrażenie, że w poszczególnych aspektach czas się zatrzymał. Wiele się zmieniło, jednak w dalszym ciągu różnimy się od innych.

Jak więc było w czasach ZSRR? To zależy od jednostki, bo każdy przeżywał to inaczej. I choć ogólną wizję da się – z pewnym trudem – wyklarować, nie wydaje się ona aż tak mroczna. Warto pamiętać, że to, co dzieje się DZIŚ, jest wypadkową zdarzeń PRZESZŁYCH. Nie można się od nich odciąć, jakie by one nie były.

Ernu napisał mądrą książkę. Ten wycinek niegdysiejszej rzeczywistości stanowił dla mnie kolejną lekcję historii, pokory i dał pożądanego kopniaka, dzięki któremu mogę podążać dalej, bogatszy w nowe doświadczenia.

-
5 September, 2014
in: Blog, Cronici, Noutati, Presa   
Niciun comentariu

Comments

Leave a Reply